Sezonowe przysmaki, zapach morza, obezwładniająca woń peonii i maciejki, wilgotny i ciepły las, orzeźwiający kosmetyk… Zdecydowanie chłonę lato wszystkimi zmysłami, starając się łapać chwile i przywoływać je smakami, zapachami, kolorami. Zupełnie jak w historii Marcela Prousta, gdzie smak namoczonej w herbacie magdalenki przeniósł bohatera w świat wspomnień.
Zdecydowanie jestem typem sensualno-emocjonalnym, który stara się doceniać najdrobniejsze przejawy piękna, a lato z całym dobrodziejstwem inwentarza – bujną roślinnością, soczystymi owocami, wilgotną zielenią i wiszącą w powietrzu beztroską bardzo temu sprzyja.
Już wczesną wiosną czekamy aż drzewa pobielą się pąkami kwiatów, zachwycamy się egzotycznym urokiem magnolii, nie możemy doczekać się bukietu bzu na stole w kuchni… potem przychodzą szparagi, truskawki, piwonie, spędzanie ciepłych wieczorów na podwórku, wycieczki rowerowe. Zawsze mam wrażenie, że najpiękniejsze przejawy wiosny i lata są tylko na chwilę (bzy, magnolie, truskawki), ale może właśnie w tym tkwi całe ich piękno.
Smaki staram się zatrzymywać przyrządzając mnóstwo domowych przysmaków, a truskawki przerabiamy na milion sposobów – w koktajlach, deserach, placuszkach, musach czy ciastach. Te bardziej dojrzałe zawsze lądują u mnie w domowym „ucierańcu”. Podobnie jest z uwielbianymi przeze mnie borówkami.
Lato oprócz tych oczywistych zapachów i smaków kojarzy mi się z lawendą. Duże jej ilości sadzę zawsze na balkonie, kwiatów lawendy jest pełen ogród moich rodziców. Lawendę dodaję do domowego sprayu na komary i używam na wiele różnych sposobów.
Moje ulubione zastosowania lawendy:
- Świeże kwiaty lawendy dodaję do lemoniady. Moja ulubiona zawiera duże ilości soku z limonki, kawałki arbuza, odrobinę miodu i lawendy.
- Uwielbiam tzw. „lawendowe podusie”, które są miłym gadżetem na szafce nocnej. Wąchane przed snem i trzymane pod poduszką doskonale koją
- Must have w mojej kosmetyczce to olejek lawendowy, który wykazuje podobne działanie uspokajające. Oprócz tego jest bardzo silnym antyseptykiem, dzięki czemu doskonale sprawdza się w kosmetykach pielęgnujących. Olejek dodaję do kąpieli i stosuję nałogowo hydrolat lawendowy.
- Aromaterapia – wieczorem lubię zapalać świece i robić tzw. „klimacik” na balkonie. Często korzystam także z kominka zapachowego, do którego zakraplam olejek lawendowy.
Lawenda doskonale uzupełnia smak słodkich deserów, ciasteczek, lodów czy cukierków. Przekonałam się o tym, sięgając po nowy smak cukierków Verbena, do których mam spory sentyment. Zwłaszcza do tych melisowych, które przenoszą mnie pamięcią do czasów matury, kiedy to ich konsumpcja przekraczała lekko granice (myślałam, że z ich pomocą, a raczej zawartej w nich melisie, zdołam opanować stres przed egzaminem z matematyki 😉 ).
Cukierki z Verbeny zawsze można znaleźć też w torebce mojej mamy. Nic więc dziwnego, że wiedziona sentymentem sięgnęłam po nowe połączenie smaków – lawendy z borówkami, które bardzo przypadło mi do gustu. Proust ma swoje magdalenki, a ja od teraz lawendę i borówkę zamknięte w słodkich kryształkach. I podobnie jak mama, zaczęłam nosić mini verbenki w torebce 😉
To nie do końca oczywiste połączenie smaków okazało się strzałem w dziesiątkę, ponieważ lubię niecodzienne połączenia ziół i owoców 🙂
