Balsam samoopalający Lilla Mai to idealna propozycja dla wszystkich, którzy marzą o pięknej opaleniźnie bez słońca. Jeśli z jakichś powodów unikamy opalania bądź po prostu chcemy poprawić odcień skóry bez zażywania kąpieli słonecznych, warto sięgnąć po naturalny balsam samoopalający.
Wakacyjna pogoda bywa bardzo zmienna i sprawia, że ciepłych promyków wypatrujemy niekiedy z utęsknieniem (któż z nas podczas pobytu nad polskim morzem, zawinięty w kocyk niczym burrito, nie szukał na niebie leniwego słońca, które nie raczyło zbyt często wychodzić zza chmur?). Słońce to radość, energia i przede wszystkim życiodajna witamina D − synteza skórna pod wpływem promieniowania UVB pokrywa niemal całe dzienne zapotrzebowanie. Zbyt częste kąpiele słoneczne nie służą jednak naszej skórze. Co zrobić, gdy nie chcemy narażać się na szkodliwe działanie promieniowania, ale kusi nas piękna, złocista opalenizna?
Balsam Lilla Mai − delikatna opalenizna i głębokie nawilżenie
Balsam Lilla Mai został wyprodukowany na bazie nierafinowanego, zimnotłoczonego masła kakaowego i kokosowego. Kosmetyk nie pozostawia jednak tłustej warstwy i kilka minut po aplikacji możemy spokojnie założyć ubranie. Balsam wygładza skórę, pozostawiając lekki odcień opalenizny.
Balsam Lilla Mai dobrze wygładza skórę, nie pozostawiając specyficznego zapachu samoopalacza. Przy regularnym stosowaniu można osiągnąć naturalną i równomierną opaleniznę.
Z racji tego, że to balsam samoopalający, którego głównymi właściwościami są nawilżenie i odżywienie, zdziwiłam się, gdy już po dwóch zastosowaniach dostrzegłam widoczną poprawę kolorytu skóry. Moje zdziwienie było jeszcze większe, gdy zobaczyłam widoczne plamy na dłoniach i kilka smug na nogach. W końcu wszystkie opinie na temat kosmetyku, które czytałam, mówiły wyraźnie, że subtelna opalenizna pojawia się po około tygodniu stosowania. Nie przyszło mi więc do głowy, aby naturalny balsam potraktować podobnie jak samoopalacz, czyli bardzo precyzyjnie rozcierać kosmetyk i porządnie zmywać dłonie po jego użyciu. Dlatego od razu uprzedzam − działanie balsamu Lilla Mai może okazać się zaskakujące, dlatego warto stosować się do zaleceń dotyczących aplikacji klasycznego samoopalacza.
Balsam Lilla Mai − właściwości i skład
Balsam Lilla Mai ma delikatną kremową konsystencję, zamkniętą w wygodnym opakowaniu z aplikatorem. Zapach opiera się na wyczuwalnych nutach masła kakaowego, jest dość przyjemny i − jak już wspomniałam − nie pozostawia nieprzyjemnej woni samoopalacza po nałożeniu.
Balsamu nie używam codziennie − szybkie efekty sprawiły, że musiałam ograniczyć aplikację do 3 razy w tygodniu. Zauważyłam, że kosmetyk idealnie podkreśla naturalną opaleniznę, wzmacniając jej efekt. Polecam go więc wszystkim, którzy chcą podtrzymać rezultaty wakacyjnych kąpieli słonecznych. Balsam silnie nawilża i wygładza skórę za sprawą masła kakaowego, które zawiera zawiera naturalne antyutleniacze neutralizujące działanie wolnych rodników, i oleju kokosowego znanego ze swoich regeneracyjnych właściwości. Balsam Lilla Mai ma prosty skład, a substancją odpowiedzialną za zmianę kolorytu skóry jest DHA (dihydroksyaceton). Substancja ta powoduje zabarwienie skóry wskutek reakcji z zawartymi w niej aminokwasami. W wyniku procesu tworzą się barwne, nierozpuszczalne w wodzie pigmenty.
Skład balsamu samoopalającego Lilla Mai
Skład INCI: Aqua, Theobroma Cacao Seed Butter, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Glyceryl Stearate, Cetearyl alcohol, Sodium Stearoyl Lactylate, Glycerin, Dihydroxyacetone (DHA), Gluconolactone, Sodium Benzoate, Guar Gum, Citric Acid.
DHA to skuteczna alternatywa dla słońca. Ale czy dobra? Warto pamiętać, że substancja ta jest stabilna w pH wynoszącym 4-6, a przy pH powyżej 7 dochodzi do jej rozkładu na formaldehyd (kwas mrówkowy). Formaldehyd zalicza się do substancji alergennych i toksycznych. Zawartość DHA w balsamach opalających jest jednak znacznie mniejsza niż w klasycznych samoopalaczach, a odpowiedni sposób przechowywania pozwala na bezpieczne stosowanie kosmetyku. To właśnie wysoka temperatura odpowiedzialna jest za rozkład DHA.
Każdy kosmetyk z zawartością tej substancji warto jest zatem przechowywać w lodówce. Ja zachęcam do trzymania w niej wszelkich naturalnych kosmetyków (w lodówce mam niemal wszystkie półprodukty kosmetyczne, gotowe kremy organiczne oraz serum). Będąc ostrożnym w kwestii przechowywania balsamu, można w pełni cieszyć się jego brązującymi właściwościami.
Lilla Mai − kilka słów o marce
Kwestia przechowywania może okazać się istotna również w kontekście całej marki. Lilla Mai słynie bowiem z tego, że wszystkie kosmetyki produkowane są ręcznie, w krótkich seriach i z bardzo naturalnymi składami. Produkty Lilla Mai wytwarzane są z surowców ekologicznych − masła i oleje są nierafinowane, a hydrolaty pozbawione konserwantów. Trzymanie kosmetyków w lodówce pozwala dłużej cieszyć się ich cudownymi właściwościami. A warto jest poświęcić tej polskiej marce uwagę − składy kosmetyków potrafią być naprawdę zachwycające i zapewne jeszcze nieraz o nich tu przeczytacie. Od kremów Lilla Mai zaczęła się w końcu moja przygoda z naturalnymi kosmetykami 🙂
A jakie są Wasze doświadczenia z kosmetykami brązującymi? Znaleźliście jakąś naturalną perełkę, godną polecenia? 🙂