Lakme Teknia FULL DEFENCE to produkty, które przychodzą na ratunek włosom wysokoporowatym. To pierwsza profesjonalna marka fryzjerska, która wywarła na mnie tak dobre wrażenie. Dlaczego moje włosy je pokochały?
Jak na prawdziwą włosomaniaczkę przystało, przeszłam drogę pielęgnacyjną pełną wzlotów, upadków, mniej lub bardziej trafionych kosmetyków, aby nauczyć się, co lubią moje włosy, a czego nie. Niestety należą do tych bardziej wymagających.
Kręcone i długie,podatne na wszelkiego rodzaju zniszczenia (czy to spowodowane zabiegami fryzjerskimi, czy czynnikami atmosferycznymi, jak promieniowanie UV) „odwdzięczają” się puszeniem i zmatowieniem za każdy pielęgnacyjny błąd.
Moje loki zdecydowanie zaliczają się do włosów uwrażliwionych, czyli wysokoporowatych – podatnych niestety nie tylko na kręcenie, ale też uszkodzenia. Są suche, sprawiają wrażenie matowych i trzeba naprawdę poświęcić im trochę czasu i serca, żeby loki były elastyczne.
Uwrażliwienie włosów dotyczy też kobiet korzystających często z zabiegów fryzjerskich, głównie tych inwazyjnych, co sprawia, że tracą witalność i stają się suche, i takie – jak to mówię – nijakie.
Czym w ogóle jest porowatość włosów?
Nasze włosy zbudowane są z nachodzących na siebie łusek, które mogą ściśle przylegać lub też się rozwarstwiać. Porowatość określa właśnie ten stopień odchylenia łuski włosa. Wyróżniamy więc włosy:
niskoporowate − łuski ściśle przylegają; są to włosy zadbane, lśniące, trudno poddające się zabiegom stylizacyjnym. Tutaj z pielęgnacją nie przesadzamy, bo łatwo jest takie włosy obciążyć.
średnioporowate − łuski są nieznacznie rozchylone; większość kobiet ma taką porowatość włosów. Ten typ włosów uznaje się za najłatwiejszy w pielęgnacji, bo lubi większość składników odżywczych.
wysokoporowate − łuski mocno rozchylone; włosy zniszczone zabiegami stylizacyjnymi, kruche, łamliwe, podatne na wilgoć i zmiany temperatur; często kręcone. Wymagają specjalnej pielęgnacji, która obniży ich porowatość.
Lakme Teknia dla włosów uwrażliwionych
Cała linia FULL DEFENCE została stworzona z myślą o włosach uwrażliwionych. Można powiedzieć, że celem kosmetyków jest zniwelowanie podatności na uszkodzenia poprzez ochronę włosów przed czynnikami zewnętrznymi, głównie zanieczyszczeniami i promieniowaniem UV. Ten czynnik sprawił, że wybrałam je na letnią regenerację, bo włosy o tej porze roku są dla mnie jeszcze trudniejsze do ujarzmienia.
Z polecenia mojego dobrego znajomego i przy okazji fryzjera, któremu czasem przyszło się napocić nad moimi włosami sięgnęłam po te kosmetyki. W końcu kolega nie miał powodów, żeby roztaczać nad nimi tak dobry PR – nie były nawet dostępne w jego salonie, musiałam zamówić je przez stronę z profesjonalnymi produktami fryzjerskimi – BeautySupply.pl. Zrobiłam wcześniej research i odkryłam, że marka ma nawet w swoim portfolio serię składającą się z 95 procent naturalnych składników – Lakme Teknia Organic.
Trzymałam się jednak polecenia kolegi i tym sposobem przetestowałam trzy produkty z linii FULL DEFENCE skupiającej się na ochronie przed uszkodzeniami, z właściwościami termoochronnymi.
- Lakme Teknia FULL DEFENCE szampon ochronny
- Lakme Teknia FULL DEFENCE Treatment maska ochronna
- Lakme Teknia FULL DEFENCE Mist mgiełka odżywczo-ochronna
Lakme Teknia FULL DEFENCE – składy
Wszystkie produkty Lakme Teknia FULL DEFENCE łączy wegańska formuła oraz zawartość biosacharydów działających jak filtry ochronne przeciw czynnikom atmosferycznym. Składy bez parabenów i SLS-ów, ale za to z kilkoma składnikami konserwującymi, stosowanymi powszechnie w szamponach i odżywkach, np. Cetrimonium Chloride, który m.in. chroni przed elektryzowaniem się włosów oraz nabłyszcza i zmiękcza pasma. Składnik ten znajdziemy m.in. w jednych z moich ulubionych produktów firmy Anwen – emolientowych odżywkach Róża i Irys. Mamy tu też silikony, m.in. Aminopropyl Dimethicone i Polysilicone-29, ale o tym za chwilę.
Zanim się na mnie rzucicie przypominam definicję wegańskiego kosmetyku i fakt, że pomiędzy kosmetykiem wegańskim a naturalnym nie stawiamy znaku równości:
Kolejna ważna rzecz, która powinna wybrzmieć: jeśli chodzi o składy kosmetyków do twarzy i ciała jestem bardzo restrykcyjna i kręcę nosem nawet na te z zawartością Phenoxyetanolu, choć wiele zwolenniczek naturalnych produktów akceptuje ten konserwant. W temacie włosów, gdzie ten kosmetyk zmywamy bądź spłukujemy już jestem mniej restrykcyjna – w końcu używam od lat szamponów „rypaczy”, które wręcz są nieodzowne w metodzie Curly Girl.
Dlaczego?
Z pełną świadomością i na podstawie doświadczeń pielęgnacji włosów kręconych, podkreślam – również polecając Wam produkty do włosów prywatnie- że odradzam całkowitą eliminację produktów do włosów zawierających silikony, zwłaszcza posiadaczkom włosów wysokoporowatych, które lubią stylizacje na gorąco i rozjaśnianie. Tego typu włosy wręcz potrzebują warstwy zapobiegającej utracie nawilżenia i zapewniającej ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi i czynnikami pogodowymi (wiatr, mróz, słońce).
Stosuję maski i odżywki DO SPŁUKIWANIA z silikonami, zwłaszcza w okresach, gdy moje włosy narażone są na dodatkowe uszkodzenia, chodzi tu zwłaszcza o delikatne końcówki. Silikony nie pielęgnują i nie regenerują włosów, zapewniają za to zdrowy wygląd i błyszczące wykończenie, sprawiając, że loki dłużej pozostają lokami. Od wniknięcia w głąb i odżywienia są inne składniki aktywne zawarte w kosmetykach oraz treściwe tłuszcze roślinne.
Podsumowanie, czyli co dobrego silikony dają kręciołkom?
Silikony zabezpieczają włosy przed utratą wody, podobnie jak emolienty, oraz przed promieniowaniem UV. Mają właściwości termoochronne – ochraniają włosy przed ciepłem np. dyfuzora oraz zabezpieczają, zwłaszcza końcówki, przed uszkodzeniami.
Rada ode mnie: unikajmy jedynie silnych silikonów, które można zmyć jedynie „rypaczami”. Do tej grupy należą: Simethicone, Trimethicone, Trimethylsilylamodimethic one oraz Trimethylsiloxysilicates.
Czytaj także:
Jak dbać o kręcone włosy? Naturalne sposoby na kręcenie włosów
Poskromienie loków
Moje suche pasma sporo zyskały dzięki kuracji z Lakme Teknia. Oczywiście, składała się na świadomą pielęgnację, której stałym elementem jest m.in. olejowanie włosów. Poskromienie loków to najlepsze określenie, jakie przychodzi mi do głowy – stały się bardziej elastyczne i sprężyste, a puszenie zostało zniwelowane.
Całe trio: szampon, maska oraz mgiełka sprawiły, że włosy odżyły i zyskały witalność. Efekt zdrowych i ujarzmionych włosów został osiągnięty, a końcówki zostały odpowiednio zabezpieczone. Tutaj najbardziej przypadła mi do gustu mgiełka, która świetnie z tej funkcji się wywiązała.
Bardzo polubiłam się też z treściwą i gęstą maską do włosów z ekstraktem z brązowego ryżu. Mam wrażenie, że kolor włosów także zyskał na wyrazie, choć może to być wrażenie spowodowane zwiększoną gładkością i błyskiem. Z czego najbardziej się cieszę? Normalnie po całym zabiegu pielęgnacyjnym i nałożeniu łagodnego stylizatora kręciołki były ładne zaledwie maksymalnie 2 h. Teraz cała fryzura zyskała lepszy wygląd – loki są bardziej sprężyste i lepiej zdefiniowane i są w stanie „przetrwać” długie godziny!
Nie sypią się jak sianko i zdecydowanie mniej puszą. Końcówki? Bajka! Nareszcie i one zaczęły się podkręcać, bo wcześniej były tak suche, że szybko robiły się oklapnięte i bez życia.
Dla wszystkich zainteresowanych – na hasło „martka” macie 5% zniżki na zakupy od 100 zł, rabat ważny do 30.09.2020, na całą ofertę sklepu.