Czy warto wybrać się na Korfu i co zobaczyć na najbardziej zielonej z greckich wysp? Przewodniki kuszą zdjęciami rajskich plaż z wodą mieniącą się różnymi odcieniami błękitu, my zakochujemy się w widokach, organizujemy wycieczkę, lecimy i…
Odkrywamy nowe gatunki roślin
Korfu nie bez powodu nazywana jest najbardziej zieloną grecką wyspą – położenie w północnej części Morza Jońskiego sprzyja bowiem wysokiej wilgotności powietrza i intensywnym opadom w okresie zimowym, które warunkują intensywny wzrost wszelkiego rodzaju roślinności – oprócz wszechobecnych drzewek oliwnych (Korfu słynie z płynnego złota – 55% wyspy zajmują powierzchnie uprawne oliwek – oraz przetworów na bazie kumkwatów), wysokich cyprysów i palm, mamy tu pachnące lewkonie, orchidee (wiosną), olbrzymie hibiskusy, przypominające szczoteczki do szorowania buteleczek od środka kufliki, soczyste i słodkie figi, mnóstwo kumkwatów i opuncje (lepiej nie próbować zrywać ich samodzielnie z kaktusów 😉
Odnajdujemy małe Włochy w Grecji
Lata okupacji weneckiej wywarły na stolicy wyspy – mieście Korfu – niemały wpływ. Wąskie, kamienne uliczki, drewniane okiennice, kolorowe budynki, między którymi rozciągają się sznury prania, a wszystko to spowite bujną roślinnością tworzy niepowtarzalny klimat.
Przemierzanie miasta wzdłuż i wszerz sprawiło mi dużo frajdy. Co kroku odnajdywałam nastrojowe kadry i przyglądałam się gwarnym tłumom, popijając kawę w jednej z wielu malowniczych knajpek, ukrytych w labiryncie uliczek.
W 2007 stara część miasta Korfu została wpisana na listę UNESCO. Mimo dużego natłoku turystów, miasto zachowuje swój niepowtarzalny niekomercyjny urok, naznaczony wpływami włoskimi, francuskimi (choć najbardziej daje się tu odczuć włoski klimat, ulica Liston przypomina Paryż) i brytyjskimi.
Przebywając w stolicy Korfu, warto zwiedzić kościół Ágios Spirídon, gdzie – przy odrobinie szczęścia – można zobaczyć ciało świętego Spirydona, które ponoć dość często zostaje wystawione w kościele. Ciało zmarłego w 384 roku nie ulega rozkładowi, a św. Spirydon jest jednym z najbardziej czczonych świętych w Grecji. Uznaje się go za cudotwórcę, modli się do niego w sprawach beznadziejnych oraz o … dobra materialne (modlitwy do Świętego sprzyjają bowiem rozmnożeniu pieniędzy).
Warto też spróbować wspiąć się na Starą lub Nową Fortecę, z których rozciąga się piękny widok na miasto. Gdy byliśmy w mieście, nie było niestety takiej możliwości (dowiedzieliśmy się, że z powodu braku zainteresowań turystów zniknęły też pokazy świetlne na fortecy).
Zafundowaliśmy sobie za to dłuższy rejs, gdzie mieliśmy okazję podziwiać miasto z nieco innej perspektywy.
Zwiedzamy rezydencję cesarzowej Austrii
Pałac Achillion ze wspaniałym ogrodem to jedno z miejsc, do których warto zajrzeć, będąc na Korfu. Wiąże się z nim tragiczna historia cesarzowej Sissi, której ślady odnaleźć można w wzniesionym na jej życzenie pałacyku.
Smarujemy się glinką w Paleokastritsie
Północno-zachodnie wybrzeże wyspy to jedno z najbardziej urokliwych miejsc, jakie widziałam. Słynna „pięciopalczasta” zatoka Paleokastritsa to gwarancja udanego plażowania z malowniczymi widokami w tle. Na plażach można spotkać sporo „glinianych ludków” − tutejsze skąpane w wodzie skałki obfitują w korzystną na skóry glinkę. Wystarczy więc podpłynąć do jednej, urwać kawałek i rozsmarować na skórze, by móc się cieszyć błyskawicznym SPA 😉
Szukamy pięknej panoramy
Odwiedzając Paleokastritsę, chciałam zobaczyć Angelokastro, czyli zamek Aniołów, który został zbudowany na najwyższym wzgórzu w okolicy Peleokastritsy. Niestety, kręte i strome drogi na Korfu całkowicie mnie pokonały i dotknął mnie spory spadek formy.
Dotarliśmy jednak do Lakones, gdzie znaleźliśmy się w punkcie widokowym Bella Vista, z którego roztacza się cudowny widok na zachodnie wybrzeże, który całkowicie zrekompensował mi niemożność wejścia na Angelokastro. Znajduje się tam kawiarnia Golden Fox, gdzie można wypić kawę i skosztować sernika z koziego sera w otoczeniu cudownych korfijskich widoków.
Pijemy najlepsze domowe wino i najgorszy likier
Okoliczne tawerny zachęcają do wydłużenia nastrojowego wieczoru o kolejną lampkę domowego wina, które smakuje wyśmienicie. Sardynki, kalmary, aromatyczne oliwki, ser feta i dużo przepysznej oliwy to najlepsi towarzysze greckiego biesiadowania 😉
Zachęceni opowieściami o uroczych minipomarańczkach, czyli kumkwatach, porastających wzgórza Korfu postanowiliśmy spróbować też zachwalanego przez okolicznych likieru z tych owoców, który przypomina w smaku słodki zagęszczony syrop pomarańczowy. Chyba nie jesteśmy koneserami, bo wersja z destylatornii smakowała nam tak samo, jak sklepowa 😉
Próbujemy być choć trochę siga, siga
Bycie siga, siga, czyli akceptacja ze stoickim spokojem wszelkich napotkanych życiowych zdarzeń, również tych niesprzyjających, jest znacznie trudniejsza, niż przebijanie się do Lakones czy wspinanie na Angelocastro. Żeby być siga, siga trzeba chyba po prostu być Grekiem – z wszechobecnym korfijskim słońcem nad głową, kojącym widokiem zieleni, z nieświadomością problemów dużej metropolii… A może nie? Może niepotrzebnie trywializuję?
W każdym razie bardzo staraliśmy oderwać się choć na chwilę od intensywnej rzeczywistości i pozwolić sobie, żeby niespędzony na zwiedzaniu czas po prostu przeciekł nam przez palce niczym złocisty piasek usypujący się z dłoni dziecka. Tak po prostu i przede wszystkim – bez wyrzutów sumienia.
Ciemna strona rajskiej wyspy, czyli…
… śmieci. Choć nie mówi się o tym zbyt głośno, w moim odczuciu ekologiczny los wyspy znajduje się po dużym znakiem zapytania. Ogromny napływ turystów sprawił, że wyspa nie radzi sobie z dużą ilością odpadów. Na Korfu, która ma 110 tysięcy mieszkańców brakuje bowiem wysypiska i spalarni śmieci, a góry odpadów zaczynają piętrzyć się na ulicach. To absolutnie ciemna strona wyspy i duże wyzwanie dla mieszkańców, którym uniemożliwiono transport śmieci na ląd Grecji. Byłam ogromnie zdziwiona takim stanem rzeczy, ponieważ nie natknęłam się na takie informacje na żadnym blogu przeglądanym przed wylotem.
Czy można powiedzieć, że góra śmieci kładzie się cieniem na zielonej wyspie? Na pewno będę śledziła jej losy z zainteresowaniem.
Byliście na Korfu? Jakie macie wrażenia? Którą z greckich wysp polecacie najbardziej? Przed nami Kreta − czuję, że to właśnie od niej powinniśmy zacząć naszą grecką przygodę 🙂
