Ekocuda – zapewne zna je już każdy, kto interesuje się naturalnymi kosmetykami. To największe tego typu wydarzenie, które pozwala poznać nowe, wyjątkowe marki, które tworzą swoje produkty w zgodzie z naturą. Jak było tym razem?
25 i 26 listopada w Domu Towarowym Braci Jabłkowskich w Warszawie odbyła się 3. edycja Targów Kosmetyków Naturalnych Ekocuda. Podczas wydarzenia swoje produkty prezentują głównie polscy producenci kosmetyków naturalnych (choć nie brakuje również zagranicznych marek dostępnych na rodzimym rynku), a każde stoisko kusi kolorami i zapachami ekologicznych wyrobów. Większość z nich to prawdziwe perełki handmade’u, które są wyrazem umiłowania natury. Wszyscy, którzy kochają minimalistyczny design w stylu eko muszą uważać, by nie wrócić z targów obładowani torbami pełnymi kosmetyków – tak zatraciłam się podczas pierwszej edycji, dlatego przy okazji kolejnych szłam już na targi z określonym planem. Podczas drugich Ekocudów wzięłam pod lupę kremy i serum do twarzy (głównie do cery skłonnej do wyprysków), a tym razem skupiłam się na kolorówce. Zanim jednak przejdę do kosmetycznych zdobyczy, czas na krótkie podsumowanie Targów Ekocuda.
Targi Kosmetyków Naturalnych Ekocuda – plusy i minusy
Zalet Targów Kosmetyków Naturalnych Ekocuda jest bardzo wiele i wśród tych niekwestionowanych należy wymienić:
- możliwość poznania nowo powstałych marek kosmetyków naturalnych;
- możliwość spotkania się z ludźmi, którzy odpowiadają za sukces naszej ulubionej marki (przy pomyślnych wiatrach wymienimy z nimi kilka zdań 😉 ;
- to jedyna okazja, gdzie mamy tyle marek kosmetycznych w jednym miejscu i możemy skompletować odpowiedni dla nas zestaw, przebierając wśród wielu naturalnych, organicznych kremów, maseł do ciała, mydeł, peelingów, soli do kąpieli czy kosmetyków do makijażu;
- dwudniowe targi odbywające się w listopadzie to doskonała okazja do zakupu prezentów świątecznych 😉 ;
- na stoiskach z naturalnymi kosmetykami do makijażu jest możliwość wykonania makijażu mineralnego – jeśli więc chcemy rozpocząć z nim przygodę bądź dobrać odpowiedni odcień, możemy liczyć na fachową pomoc;
- siłą targów są dodatkowe atrakcje: warsztaty makijażu, konkursy czy wykłady dedykowane zdrowiu, np. o tym, jak czytać składy kosmetyków;
- fanki kosmetyków naturalnych o większej wrażliwości na węch, które drażnią poszczególne nuty olejków eterycznych czy „zielska” mogą sprawdzić, czy zapach danego kosmetyku będzie dla nich akceptowalny 😉 Mamy też niepowtarzalną okazję, aby przetestować konsystencję wybranego produktu oraz nabyć próbki.
Próbki to naprawdę fajna sprawa, zwłaszcza w przypadku kosmetyków do makijażu, jednak osoby, które liczą na dodatkowe rabaty czy większe bonusy mogą czuć się zawiedzione. W kwestii gratisów nadal króluje Sylveco, które dorzuca klientom do zakupów pomadkę lub peeling do twarzy. W przypadku innych marek nie spotkałam się jeszcze z taką praktyką. Zniżki lub gratisy zaczynają się zwykle przy wydaniu większej kwoty na wybranych stoiskach. Czy to minus Targów Kosmetyków Naturalnych Ekocuda? Każdy musi sam sobie na to odpowiedzieć 😉 Za sporą niedogodność uznaję za to brak możliwości zostawienia gdzieś swoich okryć wierzchnich − w pomieszczeniu jest naprawdę gorąco i zarówno chodzenie w kurtce, jak i przeciskanie się przez tłumy z kurtką w rękach jest dość męczące. Między innymi z tego powodu szybko ewakuowałam się z targów, zaliczając tylko wybrane stanowiska, choć nie obyło się bez małe odkrycia kosmetycznego… 🙂
Stanowiska, na które zawsze chętnie zaglądam, to: Cztery Szpaki, Iossi, Mokosh, Yope, Clochee, Hagi i Purite.
Ekocuda vol. 3 − zdobycze z targów
Produkty Mokosh towarzyszą mi od dawna w codziennej pielęgnacji, ale za każdym razem muszę zaopatrzyć się dodatkowo w jakiś balsam, masło do ciała lub peeling (zapachy są naprawdę genialne i mam wtedy okazać zapoznać się z nimi bliżej 🙂 ) Cenię produkty od Mokosh za wysoką jakość kosmetyków bazowych − serdecznie polecam olej z pestek malin i propozycje olejków eterycznych. Z kosmetyków wieloskładnikowych na uwagę zasługują serum do twarzy i produkty do pielęgnacji ciała − masła, balsamy i eliksiry. Jestem wielką fanką połączenia zapachowego melona z ogórkiem i polecam zarówno balsam, jak i masło z tej linii. Tym razem szukałam zapachu bardziej zimowego i otulającego, dlatego wybór padł na odżywczo-ujędrniający balsam o apetycznym aromacie żurawiny.
Wiem, że mieszanka najwyższej jakości olejów roślinnych po raz kolejny mnie nie zawiedzie. Ciekawi mnie dodatek ujędrniającego ekstraktu z wąkroty azjatyckiej, który pozwala spodziewać się zadowalających efektów stosowania kosmetyku. Dobre wrażenie zrobiło na mnie ostatnio serum Be Ogranic z dodatkiem ekstraktu z wąkrotki azjatyckiej. Recenzję kosmetyku przeczytacie TU.
Nie wyobrażam sobie nie mieć olejku eterycznego z drzewka herbacianego w swojej kosmetyczce − w przypadku wyprysków potrafi zdziałać prawdziwe cuda. Stosowany punktowo na niedoskonałości pozwala szybko się ich pozbyć. Dla mnie to produkt top of the top 🙂 I żadne żele punktowe nie są nam już potrzebne.
Tak jak wspominałam, podczas tej edycji skupiłam się na kolorówce − chciałam odkryć coś nowego (poza popularnymi Annabelle Minerals i Lily Lolo). Oczywiście, w dalszym ciągu szukam sposobów na przedłużenie trwałości mineralnego make-upu, dlatego wszelkie primery czy pudry interesują mnie szczególnie. Tym sposobem trafiłam na stoisko Earthnicity Minerals. Zaopatrzyłam się w podkład i nowy pędzel kabuki. Postanowiłam wypróbować jeszcze puder utrwalająco-matujący Velvet HD. Obietnica to większa trwałość od Annabelle Minerals oraz Lily Lolo i lepsze krycie. Jestem w fazie testów, dlatego możecie niebawem spodziewać się recenzji podkładu, ale już teraz mogę napisać, że bardzo dobrze stapia się ze skórą!
A Wy co sądzicie o Targach Kosmetyków Naturalnych Ekocuda? Podzielacie moją opinię?